Dziewczyny siedziały w salonie rozmawiając o tym o czym dziewczyny zwykły mawiać. Alicja kończyła malować paznokcie. Normalnie, wakacyjne południe. Jedynie Dorcas nie myślała o tym, jakie buty włożyć na wyjście z chłopakami lub czy potem nie będzie padać.
Wiadomo o czym myślała, o tym co kłopocze jej głowę codziennie, mianowicie o jej ciąży. Nigdy nie wyobrażała sobie, żeby w takim wieku mieć dziecko, co dopiero z nieznanym ojcem. Czuła się jak szmata. Wolała teraz nie myśleć, jakie jeszcze problemy czekają na nią. Wiedziała, że musi o wszystkim powiedzieć mamie, a dziewczyny swoim chłopakom. Jasne było jeszcze to, że musiała wybrać się do lekarza. Postanowiła, że najłatwiejszą część zrobi dziś.
- Lily - pomachała ręką przed twarzą czytającej przyjaciółki - Skoro wychodzicie, ja pójdę do ginekologa.
- To świetnie - Lilka zamknęła książkę - Już się bałam, że będę musiała zaciągnąć cię siłą. Marlena ma pójść z tobą?
- Nie, wolałabym załatwić to sama.
Dorcas wstała i popatrzyła na zegar, który wskazywał 12.47. O 13.00 mieli przyjść Huncwoci. Miała szczera nadzieje, że nie Potter, Remus i Frank nie zaciągnął tu Blacka. Lily złapała Dor za rękę i pociągnęła dziewczynę w stronę kuchni. Usiadła na krześle i wskazała na drugie obok niej, dając do zrozumienia, żeby Dorcas tez usiadła.
- Słuchaj Dor, ja wiem ,że to wszystko jest dla ciebie ciężkie. Po prostu chcę żebyś przeszła przez to wszytsko szczęśliwa. To jest trudne, ale do zrobienia. Życie stawia przed tobą przeszkody, które musisz pokonać, nie możesz ich po prostu ominąć. Musisz wziąć się w garść. Rozumiesz? - Dor pokiwała głową - Na pewno wiesz, że chcę o tym powiedzieć Jamesowi. I ja też nie chcę z tym zwlekać.
- Wiem, rozumiem. Chodzi o to, że boje się, że Rogacz powie o wszystkim Blackowi.
- Opowiem o ciąży Jamesowi, jeśli będę miała 100% pewności, że tego nie wypapla - przyrzekła Lily.
- Okej, ufam ci - Dor wstała i przytuliła przyjaciółkę.