poniedziałek, 13 maja 2013

Idealny błękit

     
Nareszcie skończyłam. Dłużyło się to niemiłosiernie. Ale udało sie i ten wypocony rozdział trafia do Was. Wytykajcie mi wszystkie możliwe błędy. Nie oszczędzajcie mnie. Mam nadzieje, że Was nie zawiodłam tym co tu na dole jest. Starałam sie, ale to jest moje pierwsze tak długie opowiadanie. Proszę, napiszcie czy chcecie żeby więcej notek była tak robiona. Kiedy nasi bohaterowie będa w Paryżu tez zrobię cos podobnego, nawet jeśli nie będziecie chcieli :3 Mam już dużo pomysłów i mam nadzieję, że nie będę musiała tego robić na przymus. Bo szczerze to ten rozdział miał byc tylko wstępem dla tego w stolicy, dlatego wyszło jak wyszło. No dobra, już was nie zanudzam. Czytajcie :)
PS. Co do tytułu to chodzi o wcześniejszy rozmowy bohaterów. Lily mówiła, że przeważa tam błękit, a Syriusz stwierdził, ze Francuzi podają się za idealnych. 



   ~Lily ~
- Witajcie w waszej nowej szkole!  -  wysoka kobieta o dość surowej twarzy przywitała nas
 -  Zostawiam was pod opieką  Madam Maxim – Dumbledor  popatrzył znacząco na James’a i Syriusza – mam nadzieję, ze nie zniszczycie tego pięknego pałacu.
 - Niech pan się o nic nie boi, będziemy grzeczni – z ręką na piersi przyrzekł Łapa
 - Mów za siebie – mrukną do niego James
 - Słyszałem – odpowiedział dyrektor z lekkim uśmiechem na ustach
 - Moi uczniowie zaprowadzą was do swoich pokoi po czym oprowadzą was po szkole – Madam Maxim wskazała ręką na grupkę ludzi ubranych w błękitne ubrania
  Tak bardzo cieszyłam się na ten wyjazd! Jest tak pięknie, wszystko wydaje się takie poukładane, na swoim miejscu. 


- Salut!*** Nazywam się Aaron Pecheur  – na oko miły brązowowłosy chłopak wyciągną do mnie rękę
- Ekhm … Lily – uśmiechnęłam się w stronę francuza
-  Oprowadzić cie? – zapytał z uśmiechem Aaron
- No nie wiem, nie powinniśmy tego robić całą grupą? – zapytałam
- No tak, ale tym sposobem zobaczysz więcej. Więc zgadzasz  się ?
- Hmmm … oui* - zgodziłam się i poszliśmy w drugą stronę od moich przyjaciół.
 Wybraliśmy się do zamku, gdyż Aaron chciał mi pokazać jego zdaniem ciekawe miejsce, jakiego nie zobaczę z innymi przewodnikami.
   Przeszliśmy przez wiele korytarzy aż stanęliśmy przed brązową ścianą.
- Czemu się zatrzymaliśmy ? – spytałam
- Bo to już koniec naszej wycieczki, wchodzimy do środka – oznajmił Pecheur
- A nie jesteśmy wewnątrz ?
- Nie, nie jesteśmy. Chodź za mną. – chłopak podprowadził mnie do ściany, tak, że dotykałam ją nosem
-  Powiedz dwa razy „la chambre d'or” – powiedział bardzo cicho
- La chambre d’ or – po wypowiedzeniu słów odskoczyłam do tyłu
 W ścianie zrobiła się wielka  dziura. Było przez nią widać złoty pokój.
- Mam tam wejść ? – spytałam mało odważnie
- A myślisz, że po co ci to pokazuję ? – uśmiechnął się
Po wejściu pokój okazał się jeszcze piękniejszy. Stał w nim regał na książki, stolik oraz dwie małe sofy.
- Co to za miejsce ? –powiedziałam
- Znasz już jego nazwę – „złoty pokój” czyli „  la chambre d'or”. Wejście do niego pokazuję się tylko po wypowiedzeniu tych słów. Uwielbiam tu przychodzić, bo mało osób wie o istnieniu tego miejsca.
- To czemu mi o tym mówisz?
- Bo ci ufam – uśmiechną się nieśmiało – Mam taki jakby „dar” i poznaje ludzi, którzy mają ze mną wiele wspólnego. Czuję, że mogłabyś być moją przyjaciółką.
- W Hogwacie też mamy cos podobnego – szybko odpowiedziałam speszona – nazywa się „pokój życzeń”. Pokazuję się tylko jeśli bardzo tego pragniemy. Znajduje się tam wszystko czego sobie zażyczymy.
- Z twojego opisu wynika, ze jest to o wiele lepsze miejsce od tego.  Chodźmy już, pewnie ciebie szukają.
- Tak, masz rację, chodźmy – ruszyliśmy w drogę powrotną.

           ~James~
Martwię się o Lily. Niedawno przyjechaliśmy, a ona już zniknęła. Oby nie wpadła w tarapaty. Co ja mówię? Zachowuję się dokładnie jak ona. Pewnie poszła inną drogą i zaraz będzie.
- Wiesz gdzie jest Ruda? – zapytała mnie Dorcas
- No właśnie tez się zastanawiam – odpowiedziałam jej
Szliśmy właśnie na nasze piętro  w domku. Zmęczyli nas tym całym oprowadzaniem po zamku. Widać, że jest bardzo kosztowny. Wszędzie pełno pozłacanych ram i innych barokowych rzeczy.
Gryffindor  miał małą kuchnie, salon i dwa pokoje, dla dziewczyn i chłopaków. Razem z Remusem, Frankiem, Syriuszem i Peterem weszliśmy do jednego z nich.
          ~Dorcas~
- Zmęczyła mnie ta wycieczka po zamku. Najchętniej wzięłabym teraz prysznic i napiła się kawy- razem z Mary, Alicją i Marleną weszłyśmy do naszego pokoju.
Był bardzo ładny i nie wyglądał jak pomieszczenia wewnątrz zamku.  Miejsca było bardzo wiele. W środku stało pięć łóżek  naprzeciwko brązowych drzwi prawdopodobnie prowadzących do łazienki. Ściany były brązowe, co w sumie nie przeszkadzało mi.  Dopiero późnej zauważyłam, że na parapecie siedzi rudowłosa osoba
- Lily, gdzieś ty  była? – spytałam z udawaną złością
-Nie denerwuj się tak – szybko odpowiedziała z lekkim uśmiechem, bo wiedziała, że tylko udaję – Zwiedzałam zamek.
- My też to robiliśmy, ale jakoś ciebie nie widziałam – wtrąciła się Mary
- Oj długa historia, opowiem wam później. Idę do kuchni, zrobię ci kawę Dor, słyszałam jak jęczysz – uśmiechnęła się – A wy przeczytajcie to.Gdy Lily zeskoczyła z parapetu podała nam kartkę, na której było napisane :

Witam Was, filles**.
To jest Wasz pokój. Będziecie tu mieszkać razem cały tydzień. Łazienkę macie wspólną. Pamiętajcie, że jesteście czarodziejkami. Możecie zmienić tu to, co wam sie nie podoba (kolor ścian lub pościeli, kształt łóżek, wielkość poduszek, pojemność szafek). Mam nadzieję, że będzie miło Wam się tu mieszkało. Cisza nocna obowiązuję od 23.00.
Przedstawicielka samorządu powitalnego,
                                                                                                                     Viviane  Weiss

-Czyli czas na mały remont – zaśmiała się Ali
Po przyjściu Lily od razu wzięłyśmy się do roboty. Kolor ścian zmieniłyśmy na czerwony z białym sufitem. Powiększyłyśmy sobie trzy szafki i za pomocą magii przeniosłyśmy tam swoje ubrania. Łóżka zostały takie jak były czyli zrobione z ciemnobrązowego drewna. Każda z nas miała inną pościel. Ja czarną, Lily beżową, Mary pudrową, Marlena pomarańczową, a Alicja białą.  Wyczarowałyśmy jeszcze kilka poduszek oraz na życzenie rudej, mały regał na książki, które wypożyczy z tutejszej biblioteki. Pokój wyglądał cudownie.


***
             ~Lily~
Pobudka w nowym „domu” jest bardzo fajna. Wszystko się wydaje takie ładne i poukładane. Zauważyłam, że wstałam jako pierwsza, więc czym prędzej chwyciłam mój mundurek  i weszłam do łazienki. Zimny strumień wody dobrze na mnie podziałam. Choć przez chwile przestałam myślec o stresie, który czeka na nas. Gdy się ubierałam usłyszałam walenie do drzwi łazienki.
- Lil! Pospiesz się jest już 7.00, za pół godziny mamy śniadanie,  a my jesteśmy nie gotowe – wykrzyczała Dor
- Ja jestem – odpowiedziałam jej otwierając drzwi
 Spakowałam do mojej brązowej torby wszystkie potrzebne książki i wyszłam z pokoju. Udałam się do chłopaków. Wczoraj wieczorem nie widziałam James’a, bo urządziłyśmy sobie z dziewczynami małe piżama party. Zapukałam do jasnobrązowych drzwi.
- Ooo … cześć Lily – powiedział Syriusz  zasłaniając się nieskutecznie spodniami -  przepraszam, że tak … no wiesz …
- No coś ty, daj spokój, jest James ? – spytałam go w prost
- Poszedł zapalić – wskazał na koniec korytarza
Poszłam w tamtą stronę i zastałam tam mojego chłopaka. Ewidentnie nad czymś myślał.
- Hej – zaczęłam rozmowę- Co jest ?
- O co cię to w ogóle obchodzi – odpowiedział chłodno.
- No dużo w końcu kocham cie – spojrzałam na swoje buty – jesteś dla mnie ważny.
- No jakoś nie wydaje mi się .
James odwrócił się w moją stronę. Widać było wymalowane na jego twarzy smutek, a zarazem złość.
- Nie wiem o co ci chodzi - powiedziałam
- Syriusz wszystko mi opowiedział – spojrzał na mnie z wyrzutem- podobno chodziłaś po zamku z jakimś kolesiem.  Byłaś radosna, śmiałaś się. Ufam Syriuszowi i wiem, że powiedział mi prawdę.
- Hahaha, czyli o to ci chodzi. Niewiarygodne, jaki jesteś zazdrosny – zaśmiałam się
- Nie jestem zazdrosny! Po prostu boli mnie to, że choć dopiero co przyjechaliśmy, ty już umawiasz się z jakimś francuzami! – wykrzyczał
- Nie krzycz na mnie! To nie moja wina, że Aaron próbował być uprzejmy i mnie oprowadził. I wiesz, co ? Nie żałuję! – odpowiedziałam mu takim samym tonem
- Świetnie.
-Super.
-Extra.
-Fajnie.
Odeszłam z dumą z tego zadymionego miejsca. Nienawidzę, gdy pali w mojej obecności. A rzadko to robi, tylko gdy jest naprawdę smutny. Ale nie obchodzi mnie to. Niech sobie będzie zazdrosny, przejdzie mu. Gdy wróciłam, dziewczyny były już gotowe. Znów powróciły obawy, przed pojawieniem się na śniadaniu.


               ~James~
Ona się wściekła, a to ja powinienem być zły. No i jestem. Takich rzeczy się nie robi dla swojego partnera. Kocham ją, kocham ją całym sercem i nie wybaczyłbym sobie, gdyby płakała przeze mnie. Ale teraz to ona mnie zraniła i nic sobie z tego nie robi. To jest nie w porządku.
- Stary, co ci jest od samego rana chodzisz jakiś przymulony – obudził mnie z rozmyśleń głos Syriusza
- Co? -  zapytałem
- Jesteśmy w Francji na wymianie i właśnie idziemy na śniadanie, dokładnie w tej chwili wchodzimy do …
- Wiem co robimy! Za to nie rozumiem o co ci chodzi. – przerwałem mu
- Jesteś dzisiaj jakiś nieobecny – odpowiedział – Kłopoty z Lily?
-Nie. Chociaż co mi tam, powiem ci – po czym szybko wyjaśniłem co działo się na balkonie
- Nie umiesz jej zaufać. Jesteś strasznie zazdrosny – spojrzał na mnie, jak na wroga
- I ty przyjacielu, przeciwko mnie ?
Syriusz nic nie odpowiedział, tylko odszedł do Remusa i Petera.


***
              ~Dorcas~
Trzy pierwsze dni bardzo szybko nam minęły. Było zadawane masa prac domowych, ale nareszcie jest weekend.  Teraz z Sali od eliksirów (które nie są w lochach, a na najwyższej wieży) idziemy na obiad.
- Zmęczyłam się tymi lekcjami. Tyle osób mi się przedstawiało, a zapamiętałam tylko jedną dziewczynę , Mary – powiedziała McDonald
- Ciekawe, jak udało ci się zapamiętać to imię ? – zapytała Alicja
- Nie było łatwo. A jak tam u was, poznaliście kogoś nowego? – powiedziała Mary
- No właśnie Lily, poznałaś może jakiegoś nowego kolegę – zapytał z ironią James
- A żebyś wiedział – odpowiedziała  głosem pełnym jadu – Ma na imię Michael, pomógł mi ponieśc książki.
- Będziecie się jeszcze długo tak kłócić? – przerwał im wymianę zdań Remus
- Przepraszam cię Lunatyku, ale ktoś nie może po prostu przyznać, że jest zazdrosny – powiedziała Lily
- Masz rację, nie mogę, bo tak nie jest !
-Ja stąd spadam, nie mam zamiary wysłuchiwać waszej kolejnej kłótni – odrzekł Black
- Idę z tobą- zadeklarowałam
Poszliśmy na długi spacer dookoła zamku i zatrzymaliśmy się przy ich małym stadionie. Na oko wyglądał na 2 razy mniejszy od naszego. Doszła do nas Lily
- Przepraszam was za tą kłótnie, nie chcę żebyście się na nas denerwowali – powiedziała na jednym wydechu
- Nic się nie stało Lily – odpowiedział Syriusz i mocno ją przytulił – wystarczy już ci to, że James na ciebie warczy.
- Syriuszu, ja jego nie rozumiem. Proszę wyjaśnij mi, bo ja już nie mam siły się z nim kłócić – rzekła płaczącym głosem
- Ja tez nie wiem Ruda o co mu właściwe chodzi. Po prostu jest o ciebie zazdrosny, zobacz ile chłopaków w tej szkole się za tobą ogląda. Tak samo jest w Hogwarcie. Ty tego nie widzisz, bo kochasz James’a, ale on tak. Po prostu boi się, że ktoś cie jemu zabierze – wyjaśnił Syriusz
- Wow! Nie sądziła, że umiesz tak mądrze mówić – zaśmiałam się
- Jeszcze mnie nie znasz – powiedział i pocałował mnie namiętnie
Lily zasmucona odwróciła się i poszła w stronę zamku. Na jej drodze staną James.
- Przepraszam chce przejść – powiedziała cicho Lily
- Wysłuchaj mnie – powiedział prosto z mostu
Razem z Blackiem odwróciliśmy się w ich stronę. Lily płakała.
- Nie chcę znów słuchać twoich krzyków – powiedziała przez łzy
- Nie płacz, proszę
- Daj mi przejść –spojrzała za niego
Stał tam Aaron przyglądający się całej sytuacji
- Słyszałem co powiedział Syriusz. On ma całkowita rację. Ja po prostu nie umiałem tego przyznać. Ale cholernie się boję, że kiedy choć na krok od ciebie odejdę, ktoś mi ciebie zabierze. Kocham cię i ufam ci, po prostu jestem zazdrosny – powiedział szybko
- James … wiesz, że nie zdradziłabym cie, bo kocham cie najmocniej. Przepraszam, że miałeś powód, żeby tak pomyśleć. Przepraszam … - zaszlochała
- Liluś, nie powinnaś przepraszać, ja jestem głupi, wybacz mi – przytulił Ruda do siebie
- Blee – Syriusz udał odruch wymiotny
- Przestań! – walnęłam go łokciem w ramię
Cieszę się, że znowu będzie jak dawniej
       ~Lily~
 Nareszcie pogodziłam się z Jamesem. A wystarczyło porozmawiać z Blackiem, naprawdę dziwne. Wracając do domku cała paczką zauważyłam Aarona siedzącego niedaleko w ogrodzie.
- Cześć – przywitałam się
- Cześć – odpowiedział smętnie
Nastała niezręczna cisza
- Przepraszam cie Lily – wypowiedział szybko
- Ale za co? – spytałam zaskoczona
- Usłyszałem twoja rozmowę z t w o i m  c h ł o p a k i e m. Ja naprawdę nie wiedział, że kogoś masz. A przeze mnie się pokłóciliście. Już wcześniej zauważyłem, że czasem patrzysz na tego chłopaka z troską, ale myślałem, że to przyjaciel. Bardzo cie przepraszam.
-  Aaron, naprawdę, nic się nie stało. W sumie to powinnam ci podziękować. Dzięki tobie wyjaśniliśmy sobie kilka spraw – odpowiedziałam i przytuliłam go
- Dobra, idź już – spojrzał na mnie z uśmiechem
- Wganiasz mnie ? – zrobiłam smutne oczka
- Nie, ale chyba ktoś na ciebie czeka – wskazał ręką w miejsce, gdzie stał James
- Tak, masz rację. Pójdę już – pomachałam mu na pożegnanie
-Szybko podbiegłam w stronę małej wiśni, gdzie stał mój chłopak
- Zazdrośnik – wyszeptałam mu do ucha i pocałowałam go w policzek


***
           ~Dorcas~
Dziś jest ostatni dzień naszego pobytu w tym miejscu. Francuzi urządzili nam uroczysty obiad, na którym pożegnano nas. Szkoda mi stąd wyjeżdżać, bo zawarliśmy tu przyjaźnie. Lily z Aaronem, Huncwoci z grupką innych równie psotnych chłopaków, Mary, Marlena i Alicja polubiły się z Vivienne i jej kumpelkami, ja za to poznałam moją pokrewną dusze – Natalii. Naprawdę ciężko mi jest się z nią żegnać. Lubimy tą samą muzykę, ubieramy się podobnie i kochamy sztukę. Sądzę, że często bym się z nią kłóciła, gdyż mamy te same charaktery. Ale będziemy wysyłać do siebie  listy.
- Wyjdźmy jeszcze na podwórko przed wyjazdem, tu jest tak bajecznie – zaproponowała Mary
- Masz rację – zgodziła się Lily
Wyszli wszyscy uczniowie z domu Gryffindora. Niespodziewanie na placu stała grupka dziewczyn w niebieskich mundurkach. Zrobiły coś … dość śmiesznego i dziwnego. Pożegnały naszych kochanych huncwotów tańcem. Wydawało mi się to komiczne, jak widać  dla reszty moich przyjaciółek także, bo płakały ze śmiechu. Jednak idealne  dziewczyny mogą być też zabawne.  Chłopcy byli również zdziwieni ,ale zadowoleni. W Hogwacie żadna z ich adoratorek nie posunęła się do tańczenia na ich cześć. Ten wyjazd na pewno zapadnie na długo w naszej pamięci.



* - "tak" po francusku
** - dziewczyny
*** - cześć
(jak cos pominęłam piszcie w komentarzu)

EDIT: Dodałam nowe zdjęcie :)

poniedziałek, 6 maja 2013

170.


Walizka Dorcas po spakowaniu swoich rzeczy oraz aparatów wszystkich swoich przyjaciół oprócz Lilki


Spakowany bagaż Lily


Walizka oraz ubrania Mary, które włoży na podróż

169.



   Lily i James ♥
   Niedaleko chatki Hagrida
   Fot. by uśmiechnięty Hagrid 


niedziela, 5 maja 2013

168.


    Remus i Mary wygłupiają się na łódce 
    Jezioro
    Fot. by Marlena siedząca z Peterem na brzegu

sobota, 4 maja 2013

167.


    Dorcas i Syriusz wygłupiają się o 7.00

   James: <tuląc do siebie Lily jeszcze mocniej> Czy wy naprawdę nie możecie spać?
   Dor: To ten debil zdjął mi ubranie, kiedy spałam. Wiecie, że mam mocny sen.
   James: I do tego niezłą bieliznę 
   Lily: James! <walnęła go z ramienia w brzuch>
   James: No co? Zafunduję ci jeszcze lepszą.
   Lily: Ale nie myśl sobie, ze ją ubiorę.
   James: I tak wiem, że to zrobisz.

  Dormitorium chłopaków
  Fot. by Remus 

Prorok (nie)Codzienny #7

   Jak już pewnie zauważyliście ostatnio pisze długie dialogi. Nie jest to spowodowane tylko tym, ze nasi bohaterowie wyjeżdżają. Po prostu chcę, żebyście zrozumieli choć trochę co mi chodzi po głowie. Dlatego od czasu do czasu będę pisała krótkie rozdziały, do których w niektórych miejscach będę "doklejała" zdjęcia. Mam nadzieję, że się Wam to spodoba :) 

166.


   Lily i Alicja rozmawiają o przyszłej wycieczce
  
   <Lily wchodzi do dormitorium>
 Ali: Nareszcie jesteś! Mamy tyle pytań.
 Lily: Okej. Zaraz wam na nie odpowiem. A gdzie Dor?
 Mary: Poszła gdzieś z Łapą
 Lily: Aha, no to dawajcie te pytania.
 Ali: Ok. To pierwsze: Gdzie jest ta szkoła do której nas wysyłają?
 Lily: Nie wiem dokładnie gdzie się znajduje Akademia Magii Beauxbatons, ale na pewno gdzieś nad morzem.
 Mary: Czemu?
 Lily: Dumbledore mówił coś o tym, że będą tam lekcje na plaży.
 Ali: To super!
 Mary: Będziemy mieszkać z tamtymi uczniami w tych samych pokojach? Dormitoriach? Nie wiem co tam u nich jest.
 Lily: W sumie to ja też nie. Ale będziemy mieli oddzielny dom dla naszej delegacji. Będą tam oddzielne piętra, dla każdego domu. Gryffindor ma przedostatnie, miedzy Krukonami i Puchonami. 
 Ali: Czadowo, czyli ten dom będzie położony obok szkoły?
 Lily: Dokładnie. Zakładam,że chcecie wiedzieć czy musimy tam nosić ich mundurki. <dziewczyny pokiwały głowami> Nie wiem czy was uciesze, ale tak, musimy. Mamy do wyboru : błękitna sukienka, albo błękitna spódnica z błękitną bluzką oraz błękitną peleryną, ale zawsze musimy mieć błękitny kapelusz.
 Ali: Trochę chore, ten kolor do mnie nie pasuje.
 Mary: Ale do mnie tak, podoba mi się.
 Lily: Tylko proszę cię Alicjo nie jęcz mi tam. Widziałem już jeden taki strój i muszę powiedzieć, że nie jest zły. W każdym ze strojów jest mała kieszonka, gdzie trzeba wsadzić chustkę z barwami swojego domu.
 Ali: Jeszcze lepiej, teraz to w ogóle będziemy wyglądać jak ...
 Lily: Alicja !!!
 Ali: No już dobra,dobra.
 Lily: Od razu mówi, że musimy się tam uczyć tak jak w Hogwarcie. Zero obijania. Najpierw jest śniadanie, później lekcje w miedzy czasie lunch, później znowu lekcje, obiad, czas wolny i na koniec kolacja. Po kolacji nie możemy wychodzić ze swojego domku. Chyba, że dostaniemy pozwolenie.
 Mary: Tym razem zgodzę się z Alicją, ta szkoła jest do kitu.
 Ali: Dziękuję.
 Lily: Już przestańcie! Ważne jest to, ze później cały tydzień spędzimy w Paryżu!
 Mary: Taaaak, to jest cudowne. A wiesz gdzie będziemy mieszkać?
 Lily: Jak wiecie zostają tylko poszczególne osoby : drużyny quidditcha, prefekci oraz ich wybrani przyjaciele. A co do mieszkania, to dość duży budynek z widokiem na wieże Eiffla. Tylko tyle się dowiedziałam. Przez cały tydzień możemy robić co chcemy, ale wracamy do "kwatery" o północy.
 Ali: Nie bój nic, nie złamiemy żadnego prawa.
 Lily: No ja mam nadzieję. 
 Mary: Czuję, że to będą piękne 2 tygodnie. 

  Dormitorium dziewczyn
  Fot. by Mary


piątek, 3 maja 2013

165.


   Molly i Artur podczas mugolskiego festiwalu muzycznego
   Pole namiotowe
   Fot. by Molly
  
   Dla Catii. Właśnie tak z niewiadomych przyczyn sobie ich wyobrażałam. Takich "niegrzecznych", którzy bardzo lubią mugolską muzykę. Na tym zdjęciu Artur ma tatuaże, a Molly kolczyki, dlatego pomyślałam, że za pomocą magii usunęli sobie wszystko co przypominało im o szalonych młodzieńczych latach, kiedy wkraczali już w dorosłość. Nie chodzi o to, że się tego wstydzili i chcieli o tym zapomnieć, tylko o to,że pragnęli być dobrymi rodzicami.

164.


     Dorcas i Syriusz rozmawiają o wyjeździe 

     Dorcas:  Już nie mogę się doczekać tego wyjazdu
     Syriusz: Czym wy się tak podniecacie? W końcu i tak trzeba się uczyć, przecież jedziemy na wymianę.
     Dorcas: No tak, ale tylko na tydzień.  Następny cały spędzimy w Paryżu!
     Syriusz: Mam nadzieje, że w tej szkole nie ma nadętych bufonów.
     Dorcas: Nie rozumiem, o czym ty mówisz?
     Syriusz: Przecież ta szkoła jest na "wysokim poziomie" dają tam jeszcze większy nacisk na naukę niż u nas, co mi się wydaje i tak nie możliwe, ale właśnie tak jest. Przeczuwam, że idealne dziewczyny stamtąd liczą centymetrami, czy aby ich spódniczka nie jest za krótka, a idealni chłopcy z ulizanymi włosami na prawo i lewo powalają swoim "francuskim urokiem"
     Dorcas: A nie chodzi ci o to, że jakiś idealny francuz mnie powali swoimi włoskami ?
    Syriusz: Proszę cię Dor, zasługujesz na więcej
    Dorcas: Że niby na ciebie?
    Syriusz: No ... tak!
    Dorcas: I masz rację. Ale nie chcę, żebyś narobił sobie tam kłopotów.
    Syriusz: Nie zrobię nic co by łamało idealny regulamin idealnej szkoły.
    Dorcas: No mam nadzieje. 

   Nad brzegiem jeziora
   Fot. by magiczny aparat

163.


    Mary i Remus cieszą się z wyjazdu
  
     Remus: <biegnie zdyszany> Słyszałaś?
     Mary: <odkrzykuje> Tak! Lily mi powiedziała! Jedziemy do Francji! 
    
    Błonia
    Fot. by magiczny aparat 

162.



    Lily na kolacji z James'em

   Lily: Z jakiej to okazji ?
   James: Jak to? Nie pamiętasz?
   Lily: Przepraszam J (czyt. dżej) ja ... ja, naprawdę nie wiem. 
   James: <uśmiechając się>  Liluś nie przejmuj się, tak myślałem, że nie będziesz o tym pamiętać. W końcu tylko ja jestem takim psychopatą i zapamiętałem nasz pierwszy pocałunek.
   Lily: Och, James nie pomyślałabym, przepraszam. Wcale nie jesteś psychopatą <parsknęła śmiechem>, jesteś uroczy.
   James: A to już wiele zmienia.
   Lily: To powiesz mi kiedy to było?
   James: Ale co?
   Lily: No nasz pierwszy pocałunek !
   James: Wiem, wiem tylko tak się z tobą droczę. Było to jeszcze zanim ze sobą zaczęliśmy chodzić-to chyba jasne. A więc ten piękny moment, którego nie zapomnę do końca życia zdarzył się na trzecim roku nauki. Powinnaś to pamiętać, odbywałaś wtedy swoją pierwszą karę. No niestety ze mną i oczywiście przeze mnie. Wracając o tematu: bardzo mi się spodobało, że kare odbywamy razem. To był pierwszy dzień, kiedy rozmawiałaś ze mną normalnie, tak swobodnie. Sprzątaliśmy wtedy ostatni regał w bibliotece. No i jakoś tak wyszło, pocałowałem cię, a ty zszokowana i rozzłoszczona wybiegłaś trzaskając drzwiami. Po tym zdarzeniu nie odzywałaś się do mnie przez tydzień. Oczywiście późnej zmusiłem cię do nakrzyczenia na mnie i wreszcie przestałaś mnie unikać. Było mi tak głupio ...
  Lily: James ... Nie wiedziałam, że to tak wyglądało z twojej perspektywy. Dobrze pamiętam ten dzień, no może oprócz daty. Tak odbywałam kare w bibliotece przez ciebie. Dobrze nam się rozmawiało, myślałam, że już odpuściłeś z tymi "zalotami" i chcesz być tylko przyjacielem, dlatego tak swobodnie mi się z tobą gadało. Ale ty musiałeś to zniszczyć ale nie mam ci teraz tego za złe. Wtedy miałam i to bardzo. Nie byłam zszokowana ani wściekła, tylko rozczarowana i smutna. 
 James: Liluś, tak cie przepraszam 
 Lily: Ale nie masz mnie za co przepraszać. Ważne, że teraz jesteśmy ze sobą i nasze pocałunki nie są niczym, hmmm ... złym ? 
 James: A wtedy były?
 Lily: Oj, już przestań, wiesz o co mi chodzi. Naprawdę cię kocham.
 James: Ja ciebie też. <po tym pocałowali się>

   Gdzieś, gdzie zaprowadził ją Potter
   Fot. by James