środa, 21 sierpnia 2013

175.

    To już ostatni post, kiedy bohaterzy są w Paryżu. Możliwe, że na 20% napisze jeszcze jeden, ale to nie jest pewne. Rozdział nie jest najlepszych lotów, sama muszę to sobie przyznać  Mam nadzieję, że chociaż któraś jego część się wam spodoba. Piszcie komentarze, swoje opinie i wytykajcie mi błędy!


  Dzisiaj to ja wstałam pierwsza. Podeszłam do okna, była ładna pogoda.Wyszłam z sypialni i podeszłam do pokoju Cassie. Uchyliłam lekko drzwi, ale nikogo w środku nie było. Czyli znowu ją gdzieś wywiało. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę. Po wypiciu jej i przebraniu się wyszłam z mieszkania. Chciałam się przejść by nie zmarnować pogody. Szłam przed siebie, aż do skrętu w alejkę na wzgórzu. Było z niego widać część miasta. Na jednej z ławek siedziała Cassie.


Usiadłam obok niej.
- Cześć - przywitałam się
- Hej - spojrzała w dal - Jestem popierdolona.

(wiem,że tu jest facet xd)

- Czemu tak myślisz? - zdziwiło mnie to wyznanie
- Niszczę życie ludziom, niszczę życie sobie ... - pociągnęła nosem - Nie chcę tak dłużej.
- Prawdopodobnie... - zamyśliłam się na chwile - Prawdopodobnie tylko ty tak myślisz. Tylko z twojego punktu widzenia tak wygląda, a pewnie wcale tak nie jest.
- Ależ jest, zniszczyłam życie mojemu byłemu chłopakowi, teraz robię to samo Leonardowi. On zawsze mi pomaga, taki przyjaciel to skarb, ale ja nie chce żeby jemu coś się w końcu stało. Dlatego was unikałam, z tobą jest mu dobrze. W końcu zobaczyłam uśmiech na jego twarzy i nie chciałam tego zepsuć - wyznała
-Ale on tak nie myśli! - zaprzeczyłam szybko - Jest twoim przyjacielem i poświęca się dla ciebie, i nie ma ci tego za złe. Powiedział mi, że jest twoim wybawca - uśmiechnęłam się - Zależy mu na tobie.
- Dziękuję ci Dorcas - odwróciła się w końcu w moją stronę - Ostatnio nie mam się komu wyżalić, a jak już wszystko z siebie wydusiłam, jest o wiele lepiej.
- Nie ma za co. Chcesz coś jeszcze mi powierzyć? - spytałam
- Gdy mieszkałam w Bristolu poznałam tam chłopaka. Pokochałam go. Ale musiałam wyjechać do Szkocji i od tego momentu rozmawialiśmy tylko przez internet. Ale w końcu wróciłam. W nie odpowiednim momencie. Przyłapałam Sida z moja najlepszą przyjaciółką. I okazało się, ze robią to od dawna. Sekrety ranią.
- Prawda boli - przed oczami staną mi Syriusz z tamtą dziewczyną


- Gdybym powierzyła ci mój największy sekret zatrzymałabyś go byś tylko dla siebie? - spytałam
- Nigdy nie zdradzam cudzych sekretów - przyrzekła nakładając kurtkę, gdyż zrobiło się chłodniej
 Chyba upadłam na głowę. Naprawdę chciałam wyjawić jej, że uczę sie w Hogwarcie.
- Jestemczarownicą - wymamrotałam szybko
- Jeśli dobrze usłyszałam to oznajmiłaś, że jesteś czarownicą - pokiwałam głową - Naprawdę?! To tak jak siostra Leonarda!
- Wiedziałaś o tym? - zdziwiło mnie to
- Dzielimy się z Leo wszystkimi sekretami, jesteśmy jak rodzeństwo. Ale nigdy nie wytłumaczył mi, jak działają te czary, bo jest mu przykro, ze nie miał takiej okazji, żeby uczyć się całkowitej magii. Czyli jak to jest? Jakieś abrakadabra?


- Nie - zaśmiałam się - Zraz ci wszystko opowiem

     ~Lily~
- Jak ja nie chce stąd wyjeżdżać - Mary rzuciła się na łóżko
Od rana każdy chodził po mieszkaniu i to zdanie mamrotał. Paryż do piękne miasto i nie zapomnę nigdy tego wyjazdu, ale wolałabym już wrócić do normalności. O ile uczenie się magii można nazwać normalnością. Siedzimy teraz z Jamesem na łóżku leniąc się potwornie. Po pokoju latają  dziewczyny ,w kółko wołając, czy nie widziałam którejś z ich rzeczy. Ja spakowałam się dość szybko, bo w odróżnieniu od nich nie zostawiam wszędzie swoich ubrań i kosmetyków.
- Mam nadzieję, że Dorcas wróci - opadłam na posłane łóżko - Jeśli nie zdąży przyjść tu do 17.00 to McGonagall będzie wściekła. 
- Też bym wolał tego uniknąć - James spojrzał na moje stopy - Lakier ci się zdarł na palcu.


- Wiesz, to chyba teraz mój najmniejszy problem - jednak spojrzałam na niego i rzeczywiście był lekko zdarty. 
- Nie martw się, Dorcas wie, że będzie miała przechlapane jak nie wróci.
- Lily widziałaś moją białą marynarkę? - zawołała Alicja
- Wisi w korytarzu - odpowietrzałam śmiejąc się razem z Jamesem

     ~Dorcas~
Gdy wróciłyśmy z Cassie do domu, od razu poszłam na górę do pokoju Leo. Jeszcze spał, więc usiadłam na podłodze przy łóżku. On jakby wyczuł moją obecność i nagle się przebudził.
-Dzień dobry, piękna - spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem


- Cześć, wiesz, że już 12.00? Za 5 godzin wyjeżdżam.
- Zostań ze mną - położył głowę z powrotem na łózko.


- Wiesz, że nie mogę - wymamrotałam płaczliwym głosem
- Nie chcę cię stracić - pogłaskał mnie po policzku


Rozpłakałam się przez to co powiedział. Ja też nie chcę go stracić. Znamy się tak krótko, a mi się wydaję, że jestem z nim od zawsze. Wgramoliłam się z powrotem do łóżka, a Leo mnie objął. Zasnęliśmy wtuleni w siebie. Gdy się obudziłam Leo siedział na fotelu obok. 
- Kocham cię - wyszeptałam ledwo słyszalnie
Po jego policzku spłynęła łza.


Po kilku minutach zeszliśmy na dół. Cassie znów gdzie wyparowała. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leo wziął się za robienie kanapek.
- Pomogę cię - wstałam i podeszłam do niego
Nie mogłam przestać się śmiać z tego, jak on kroi pomidora. Za to on wysmarował mi nos masłem. I tak robiliśmy kanapki przez 20 minut. Po ich zjedzeniu siedzieliśmy oglądając jakiś serial w telewizji. Pomyślałam, że robimy to już ostatni raz. Położyłam głowę na jego ramieniu, a on pocałował mnie w skroń.


Siedzieliśmy tak do 16.00. W końcu wstałam:
- Pójdę na górę i spakuję resztę rzeczy.
Nie było tego dużo, musiałam tylko włożyć do torby kilka ubrań. Zeszłam z powrotem do salonu.
- Chcę ciebie odprowadzić - wziął mnie za rękę
- Nie wiem czy do dobry pomysł 
- Nie słyszę sprzeciwu - uśmiechną się chociaż w jego oczach widziałam smutek
- Nigdy cię nie zapomnę - powiedziałam po chwili ciszy


On mnie tylko po prostu pocałował. Wiedziałam, że to oznaczało koniec, chociaż początek był zaledwie trzy dni temu.

   Gdy dotarliśmy na miejsce i stanęliśmy pod drzwiami budynku głos utknął mi w gardle. Jednak weszliśmy do niego. Przywitałam się z właścicielem i z Grace z Ravenclawu. Spojrzałam na Leo, chyba zrozumiał, że na górę chcę wejść sama. 
- Pisz do mnie - wyszeptałam wtulając się w niego
- Nie ma innej opcji - objął mnie jeszcze mocniej


Gdy mnie w końcu puścił weszłam na pierwszy stopień schodów. Leo stał już przy drzwiach również patrzył na mnie. 
- Żegnaj - wypowiedziałam niemo, po czym pobiegłam na górę zalewając się łzami

2 komentarze:

  1. Ślicznie *.*
    No nie, Dorcas i Syriusz...musi być dla nich szansa!
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z lilką: śliczne!

    OdpowiedzUsuń