wtorek, 3 lutego 2015

281.

  Nie słyszeliśmy nic oprócz krzyku. Biegłam przed siebie trzymając Jamesa za rękę żeby się nie zgubić. Wciąż oglądałam się na boki szukając przyjaciół, jednak nie zauważyłam pośród nich Dorcas i Syriusza. W końcu dotarliśmy do bram Hogwartu, gdzie była już większość uczniów. Nauczyciele zostali w Hogsmeade, jedni z nich walczyli ze śmierciożercami, reszta zbierała jak najprędzej młodszych uczniów do Hogwartu. Nic z tych rzeczy nie było dla mnie istotne. "Gdzie jest Dorcas?!" - tylko to miałam teraz w głowie i tylko to wołałam do wszystkich. Robiło się coraz ciemniej. James przytulił mnie i powiedział żebym się uspokoiła, bo moje nerwy nic nie dadzą.


  Miał rację, więc wtuliłam się w niego mocniej i pozwoliłam łzom popłynąć. W tej chwili przez bramę wbiegł Syriusz trzymając na rękach nieprzytomną Dorcas. 
- Lily ... - powiedział łamiącym się głosem. 
 Pobiegliśmy wszyscy do skrzydła szpitalnego. Pani Pomfrey stała już w drzwiach. Widocznie spodziewała się, że ktoś bo tym "incydencie" trafi tutaj. Black położył Dorcas na łóżko i wybiegł z sali nie mówiąc nam ani słowa co się wydarzyło. James, Frank i Remus pobiegli za nim. Dziewczyny zostały przy Dorcas, ale ja musiałam udać się przed wejście do Hogwartu, żeby jako Naczelny Prefekt ogarnąć sytuacje. 
 Stał tam profesorn Slughorn, który kierował uczniów do Wielskiej Sali. Pomogłam mu, bo widziałam, że już powoli nie daje rady. Po niecałej godzinie wszyscy byli już na zebraniu, oprócz Gryffindoru z naszego rocznika. Szukałam McGonagall, aby wyjaśnić jej tę sytuację. Ona powiedziała mi, że już wszystko wie od Syriusza. W tej chwili podbiegł do mnie Remus pytając co teraz robimy.
- Nie wiem, gubię się w tym wszystkim - usiadłam przy stole - Co jest z Syriuszem?
- Mówił tylko, że zrobił to co każdy z nas by zrobił. James wszedł do dormitorium, zanim Łapa zdążył się tam zamknąć, więc pewnie wydusi z niego coś więcej. 
  Podczas apelu Dumbledore mówił o tym, że w Hogwardzie zawsze jesteśmy bezpieczni, ale on nie ma wpływu na to co dzieje się po za bramami szkoły. Wspomniał też, że zgłosili już wszystko do odpowiednich jednostek i mają nadzieję, że w najbliższym czasie nic takiego się nie powtórzy. 
  Zaprowadziłam pierwszaków do Pokoju Wspólnego. Po czym wraz z Remusem pobiegliśmy do Dorcas. W skrzydle szpitalnym panowała cisza. Słychać było tylko jak Alicja nerwowo przekłada z nogi na nogę. 
- O jesteście! - powiedziała Marlena - Nie jest z nią najgorzej, ale dobrze też nie jest. Na razie jest nieprzytomna, ale mamy pewność, że się obudzi. Pani Pomfrey podała jej leki rozluźniające, bo miała spięty cały kręgosłup. Ktoś z małymi umiejętnościami chciał trafić w nią zakleciem Cruciatus, ale na całe szczęście nie przyniosło to większych obrażeń - trajkotała bardzo szybko.
- Czekamy teraz na lekarza z Munga, żeby dowiedzieć się, czy z dzieckiem wszystko w porządku - dodała Alicja, która przejmowała się najbardziej. 
  Nerwy powoli ze mnie schodziły. Złapałam Dorcas za rękę i powiedziałam:
- Miejmy jak najlepsze przeczucia. 



3 komentarze:

  1. Jej się nic nie stanie? Tzn. im? Ona i Syri będą razem? Prawda? Prawda???

    Luna :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj chociaż jakąś notkę o uczuciach Syriusz do Dorcas (mam nadzieje , że są pozytywne) ! Proszeeeee ! :)
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń